Helena Třeštíková, absolwentka słynnej szkoły filmowej FAMU i autorka ponad pięćdziesięciu dokumentów nakręconych na przestrzeni prawie pięciu dekad, uczyniła z przemian społecznych i obyczajowych aksamitnej rewolucji jeden z ważniejszych tematów swej kariery zawodowej. Wliczając w to cykl Marriage Stories, w ramach którego śledziła przez 35 lat losy kilku młodych małżeństw, zapisując na kamerze nie tylko ich ewoluujące i blaknące z czasem plany i marzenia, ale także zaskakujące zwroty akcji będące słownikową definicją prozy życia. Projekt ten, rozpoczęty jeszcze za czasów Czechosłowacji, a ukończony w Czechach, pozwolił jej również wyklarować niepodrabialny reżyserski styl, z którego jest dzisiaj znana. Zwany kinem długiej obserwacji bądź metodą timelapsową, polega na spotykaniu się z bohaterami w różnych interwałach czasowych, by dokumentować nie tylko zachodzące w nich zmiany czy ewoluujące z czasem światopoglądy, ale także otaczający ich świat, nierzadko wytyczający kierunki, w których mniej lub bardziej świadomie podążają.
Třeštíková zakochuje się zawodowo w swoich bohaterach, poświęca im całe lata, przyglądając się ich rozwojowi bądź regresowi, temu w jaki sposób reagują na świat i innych ludzi, jak usiłują wyrwać się z błędnych kół powtarzalności własnej egzystencji i jednocześnie powtarzają błędy poprzednich pokoleń. Protagonistę René, którego poznała w 1989 roku jako nastoletniego wykolejeńca o mocno nonkonformistycznej osobowości, kręciła przez dwadzieścia lat. Z kolei kontrowersyjną bohaterkę Katkę, uzależnioną od ciężkich narkotyków kobietę żyjącą niejako na rubieżach społeczeństwa, poznawała z kamerą czternaście lat. Z tytułową Mallory, narkomanką próbującą znaleźć swoje miejsce na świecie, spotykała się przez trzynaście lat.
Taki system wieloletniej pracy jest szalenie trudny i wymaga nie tylko niezwykłego skupienia i profesjonalizmu, ale przede wszystkim zrozumienia, ciepła, dzielenia się z filmowanymi ludźmi własnym człowieczeństwem. Zwłaszcza, że dokumentalistka przygląda się przeważnie osobom nikomu nieznanym, normalnym, przeciętnym, a w ten sposób pięknym. Třeštíková nie tworzy scenariuszy, nie zapisuje nigdzie żadnych oczekiwań, nie planuje kolejnych etapów, środków czy końców projektów, lecz zaczyna krążyć ze swoją kamerą wokół bohaterów, stawiając sobie za podstawę kilka prostych pytań o miłość, niezależność czy siłę ludzkiego ducha.
Bierze przy okazji całkowitą odpowiedzialność za swoje kreacje, doskonale rozumiejąc, że mimo iż zawsze stawia na stuprocentową szczerość w kontaktach ze swoimi bohaterami, ludzie są tylko i aż ludźmi, zmiennymi w swych decyzjach i poglądach. Po długotrwałym procesie montażu i kondensacji ogromnego materiału filmowego oddaje widzom to, co uważa za prawdę na temat nakręconego wycinka czyjejś rzeczywistości, po czym otwiera się na wszelkie uwagi i konsekwencje. Przede wszystkim natomiast na dialog, główny cel jej kariery jako dokumentalistki.
Camerimage